Dzień 12-ty, piątek, 31 lipca 2015 r. A - Tosbotn (413 km + prom z Moskenes do Bodo)
Wstaliśmy bardzo wcześnie, bo na godz. 6.00 musieliśmy zdążyć dojechać do Moskenes na prom do Bodo. Kawę na drogę przygotowaliśmy sobie już wieczorem poprzedniego dnia. Przeprawa trwała 3 godz. 15 min. Na promie większość ludzi spała, a nawet głośno chrapała. Krótko po wypłynięciu z portu minęliśmy się ze statkiem Hurtigruten. Ciekawy był widok, gdy zbliżaliśmy się do stałego lądu. Najpierw naszym oczom ukazały się liczne wyspy i wysepki, których jest nieskończona ilość na linii brzegowej Norwegii.
Po zjechaniu z promu w Bodo ok. godz.9.30 udaliśmy się w trasę najpierw na wschód drogą 80 dojechaliśmy do Fauske - zagłębia marmurowego, a dalej płatną drogą na południe Norwegii. Odcinek z Fauske do Rognan tzw. Droga Krwi (Blodveinen), został zbudowany przez jeńców w czasie II Wojny Światowej. Kiedyś była to droga Highway 50 , a obecnie E6. Zginęło podczas budowy tej drogi ponad 1100 jeńców serbskich, chorwackich i bośniackich i innych. Tysiące jeńców wojennych różnych narodowości zostało zmuszonych przez nazistów do budowy dróg i linii kolejowych w Nordland dla Niemców od 1942 do 1945 roku. Trzy z tych dróg zostały oznaczone jako " drogi Krwi".
Z Bodo do Rognan droga jest ciekawa krajobrazowo - prawie cały czas jedziemy wzdłuż fiordów - najpierw Saltfjorden a później Skjerstadfjorden. Jadąc dalej krajobraz staje się coraz bardziej surowy. Drzewa są coraz mniejsze, aż całkowicie znikają. Droga wije się wśród gór, by wreszcie osiągnąć wyżynne pustkowie. Pobocza porastają trawy i mchy, a jeśli już pojawi się jakieś drzewo, jest to skarłowaciała brzoza, powykręcana na sposób drzewek bonzai. Zatrzymujemy się aby utrwalić to pustkowie, które mimo wszystko ma swój urok. W pobliżu z szumem wartkim strumieniem płynie górska rzeczka, w oddali widać góry pokryte śniegiem, a my chodzimy wśród lapońskich wierzb i brzóz karłowatych o wysokości ok. pół metra, piękna, nieskażona, dzika przyroda. Napawamy się tym wspaniałym widokiem.
Jadąc dalej kilkanaście kilometrów docieramy do koła podbiegunowego w Saltfellet, które jest w odległości 70 km na południe od Fauske i 80 km na północ od Mo i Rama. Informuje nas o tym napis "Polariskelen Arctic Circle" przy drodze. Zjeżdżamy więc na duży parking. Na środku pokaźny budynek z pocztą, pamiątkami i sklepem oraz norweskie flagi trzepoczące na wietrze. Punkt ten 66°33' północnej szerokości geograficznej oznaczony jest marmurowym obeliskiem przed wejściem do budynku Centrum Arktycznego a wytyczona marmurowa ścieżka pokazuje, którędy przez Centrum przebiega Koło Podbiegunowe. W pobliżu Centrum przy parkingu znajdują się rosyjskie i jugosłowiańskie pomniki upamiętniające jeńców II wojny światowej. Na parkingu w wigwamie Sam sprzedaje skóry z reniferów. Z tyłu na pobliskim pagórku znajdują się setki małych "kopczyków" ułożonych z kamieni, w ten sposób turyści zostawiają tutaj po sobie pamiątki. Jest to popularny zwyczaj spotykany w całej Norwegii w miejscach odwiedzanych licznie przez turystów.
Jadąc dalej na południe w odległości ok. 30 km na południe od Mosjoen zjechaliśmy na parking, aby podziwiać wodospad Laksforsen. Jest to piękny i szeroki wodospad na rzece Vefsna. Spadek ogromnej ściany wody wynosi w sumie około 17 m. Nazwa Laksforsen jest dosyć nietypowa, ponieważ w języku norweskim wodospad to "foss" a nie tak jak w tym przypadku "fors". Takie połączenie powstało prawdopodobnie w wyniku wymieszania nazwy Samów i Szwedów. Natomiast przedrostek "laks" oznacza łososia, którego przy odrobinie szczęścia można wypatrzeć we wzburzonej wodzie wodospadu. Jest to jeden z najczęściej odwiedzanych wodospadów w Norwegii ze względu na fakt, iż leży tuż przy głównej drodze (E6) łączącej Trondheim z północą kraju. Przy parkingu jest kawiarnia z oszkloną ścianą, pozwalającą z jej wnętrza podziwiać wodospad. Właściciele kawiarni, chcąc zachęcić turystów do odwiedzania kawiarni ogrodzili swoją posesję wysokim płotem, ograniczającym widok na wodospad. Pogoda po drodze była w kratkę: raz świeciło słońce, to znów padał deszcz. Temperatura oscylowała w granicach 10 - 16 oC.
Jedziemy drogą E6 na południe do skrzyżowania z drogą Fv76 prowadzącą nas na zachód. W odległości 15,5 km od skrzyżowania z E6 przejeżdżamy przez tunel Tosentunnelen o długości 5900 m - dość ciemny. W odległości 26 km od skrzyżowania jest Tosbotn Camping, gdzie zatrzymujemy się na nocleg.Tosbotn Camping jest usytuowany 200 metrów od fiordu Tosenfjord. Zamieszkaliśmy w małym domku z trawą na dachu. Domek był podzielony na dwie części: w jednej były dwa łóżka piętrowe, pod oknem mały stolik z dwoma krzesłami w drugiej kuchnia z dużym stołem z krzesłami na środku pomieszczenia i wygodnym fotelem. Kuchnia była wyposażona w kuchenkę elektryczną i niezbędny sprzęt do przygotowania i spożywania posiłków. Wodę jednak trzeba było przynosić z pomieszczeń ogólnodostępnych, usytuowanych naprzeciwko naszej hytte. Camping prowadziła kobieta, która przed 30-tu laty wyjechała z Polski. Jeden z pracujących w firmie ISTAK usytuowanej na części Campingu powiedział, że od kwietnia w tej okolicy codziennie pada, więc padający deszcz nie był niczym szczególnym w tym miejscu.
Wieczorem , gdy przestało padać,wybraliśmy się na spacer nad fiord - trochę pobłądziliśmy, ale w końcu główną drogą dotarliśmy na miejsce i mogliśmy mimo późnej pory podziwiać wspaniały krajobraz Tosenfjordu z małymi wyspami i pięknych gór.